"O co chodzi z tą IKEĄ?" - wspólne szukiwanie istoty problemu

Inne z kategorii
Autorytarny moralizator, który płacze nad trumną. Kto nami naprawdę rządzi?
Celem każdego dialogu nie jest zgoda rozmówców, bo to jest cel wtórny. Pierwszym celem jest wspólne szukanie prawdy. Właśnie porozmawialiśmy o sprawie zwolnienia pracownika Ikei, chyba popatrzyliśmy na wydarzenie z trochę innej strony. Może Was zaciekawi?
Nie mamy monopolu na prawdę, nie dajemy odpowiedzi, ale rozum każe nam pytać i szukać prawdy więc jej niekiedy wspólnie szukamy i tym sie z Czytelnikami dzis chętnie dzielimy.
Dawid Mysior: Chcę zapytać Cię zupełnie szczerze - o co chodzi z tą IKEĄ? Facet jest męczennikiem za wiarę, spotkało go coś bardzo trudnego. Ale ja jestem prywatnym przedsiębiorcą i nigdy dla nikogo nie pracowałem. Moim zdaniem u nas ciągle pokutuje trochę takie po PRLowskie podejście, że pracodawca ma mniejsze prawa niż pracownik. Każda firma ma chyba prawo budować zespół tak jak chce i jeżeli lubią tęczę i „postęp” i osoba konserwatywna nie pasuje im do klimatu, dlaczego nie mogą jej zwyczajnie podziękować? Mnie martwi to i szkoda, że to Polski wchodzi ten zachodni „postęp”. Znasz moje poglądy. Ale kazać prywatnej firmie zatrudniać kogoś, kto im nie leży, tego nie do końca rozumiem...
Katarzyna Chrzan: Patrzę na to z pozycji istoty posłuszeństwa. Właściciel ma prawo wymagać posłuszeństwa, ale co do określonych wymagań i to jest zrozumiałe. Każdy pracownik powinien w momencie zatrudnienia być poinformowany o wymaganiach firmy względem niego. Czyli podpisuje umowę na konkretne zadania, które nie mogą dotyczyć jednak jego życia prywatnego tylko zadań firmy. Jeśli nagle firma zmienia swój profil i rozszerza wymagania to należy rozwiązać wczesniejsza umowę i napisać nową ze zmianami warunków pracy i pewnie zazwyczaj płacy. Pewnie są jakies inne rozwiązania, które się stosuje przy zmianach, ale chodzi tu o klarowność stawianych wymagań i klarowność finansową wzgledem pracownika. To jest po prostu zwyczajnie uczciwe.
W przypadku jaki miał miejsce w Ikea zmiana warunków pracy nastapiła, co zostało określone w tytule artykułu udostępnianego pracownikom, pada tam termin 'obowiązek', ale wprowadzenie tych nowych warunków jest sprzeczne samo w sobie: bo niby nieoligatoryjne ale jednak jakoś obowiązkowe. Wymagania te dotyczą swoistego 'treningu osobowościowego' i mają związek z osobistą moralnością człowieka.
To jest przejście pewnej granicy i wkroczenie w prywatne życie pracownika, zwróćmy uwagę, że na ten moment nawet jeszcze nie mówimy o żadnej (sic!) ideologii takiej czy innej.
W ten sposób zakład pracy jest częściowo zakładem a częściowo zaczyna się proces działania chyba jak w sekcie.
D. M.: Ja przecież to rozumiem, nie pytałem o prawo, pytałem o logikę. Samo słowo ZAKŁAD PRACY brzmi jak z PRL. Budowanie zespołu to coś więcej niż zbieranie ludzi do wykonywania zadań. Buduje się zespół, który reprezentuje firmę, realizuje jej misję (chyba) wyznaje jej wartości Nie pasujesz mi - odchodzisz. Tak działa wolny rynek.
K. Ch.: Ok. 'zakład pracy' to termin - przeżytek. Niech będzie. Myślę o pracy w kontekście posłuszeństwa wobec przełożonych. Korporacje niestety stosują niekiedy, jak się wydaje, metodologię parasekty i wcale nie jest to 'wolny rynek' moim zdaniem. Treningi osobowości... coaching... etc. tu jest bardzo cienka granica ingerowania w osobowość i moim zdaniem bywa przekraczana.
Zasadniczą różnicą, którą trzeba moim zdaniem widzieć jest różnica miedzy budowaniem zespołu a budowaniem wspólnoty osób. Chyba trzeba by sie nad tą różnicą mocno zastanowić. Wspólnota osób jest tak samo niedoskonała jak zespół ludzi, ale ze swej natury nie gubi się w niej człowieka, Nie powinno się.
A budowanie zespołu jest ustawieniem efektywności ponad człowiekiem. Nie przynosisz efektu wg oczekiwań- odpadasz.
Nie mówię, że firma ma być charytatywnym utrzymywaniem nieefektywnych pracowników oczywiście. Choć każdy szef powinien być człowiekiem i rozumieć prawo do przejściowego kryzysu takiego, czy innego pracownika. Pewnie to jest naiwne myślenie życzeniowe, że gdzies tak jest, ale może?...
D. M.: Mam tu jednak jak widać trochę inne zdanie… Tzn chciałbym, żeby IKEA miała takie wartości jak Ty i ja, ale jak ma inne, swoje, to wg mnie mają prawo nie chcieć w firmie, na spotkaniach, na korytarzach i przy ekspresie do kawy gościa, który ich irytuje bo jest z innej bajki.
K.Ch.: Mi w tym momencie nie chodzi o to, żeby IKEA miała takie, czy inne wartości.
D. M.: Co zatem masz na myśli?
K. Ch.: Mam na myśli to, co się nazywa ISTOTĄ (łac. essentia). Moim zdaniem w przypadku tak Ikei jak i wielu korporacji zachodzi niekiedy nachodzenie na siebie dwóch różnych istotowo bytów, tzn. firma, która ma swoje okreslaone cele - działania, np. handluje jakimś dobrem, a jednocześnie przyjmuje w niektórych swoich przestrzeniach cechy istotowe sekty, a robi to tak, żeby było powszechnie akceptowalne
D. M.: No okej, ale co z tego? Myślisz o możliwościach prawnych blokowania takiego działania?
K. Ch,: Nie wiem, ale wydaje się, że prawo stanowione póki co jest za słabe w tym temacie, albo za słabe jest jego egzekwowanie. Wydaje się, że tu trzeba po prostu zwyczajnej mądrości ludzi. Jeśli to rozumieją i mają możliwość zmiany pracym wtedy kto chce być w firmie, charakteryzującej się niektórymi działaniami o znamionach myślenia sekciarskiego, np. obligatoryjne wyznawanie jakiejś ideologii, ten zostaje, kto chce być od tego wolny ten odchodzi. Idealnie jesli społeczeństwo jest świadome w swoich poglądów takich czy innych, zauważa takie rzeczy i na tyle zamożne, zeby pracownik miał mozliwość wyboru pracy w róznych miejscach, a nie lęk i konieczność pracy w miejscu, gdzie np. wymagane jest podporządkowanie ideologiczne, którego on sam nie chce. Gdyby taka możliwość wyboru dla pracowników była, wtedy firmy narzucające daną ideologię prawdopodobnie przestałyby istnieć.
D. M.: No tak, ale mieszamy jakby tematy… to, że korporacje to takie trochę sekty, wiadomo - spróbuj zatrudnić się w jakiejś topowej światowej firmie i powiedz, że Twoim Panem jest Jezus Chrystus... ;) Przecież nie o tym teraz rozmawiamy, ale o konkretnej sytuacji. Po zwolnieniu pracownika z IKEI powinno się mówić, że to straszne, smutne i niefajne. A mówi się, że to jakiś skandal z zakresu prawa pracy. Mnie to ostatnie denerwuje.
Głównie to, że moim zdaniem w mediach ‚mieszamy tematy”, a nie mówimy o "faktach".
K. Ch.: Tak, jest niekiedy swoiste pomieszanie treści względem przemiotu problemu. Wydaje się, że nie ma porządku, czyli rozmywa się sedno sprawy, zwłaszcza w emocjonalnym podejściu. Rozumienie istoty korporacji, czy firmy i rozumienie istoty sekty - czyli takiego działania jednych osób na drugie, że ingeruje się w moralne życie człowieka. Moim zdaniem trzeba zacząć od takiego rdzenia, a wtedy rozumie sie wiele zjawisk obyczajowych.
Prawo stanowione to temat kolejny - trzeci. Prawo jest stanowione przez człowieka, który może się mylić, wtedy prawo może stać się pseudoprawem i to się realnie dzieje. ale to temat na kolejną, pewnie jeszcze większa dyskusję...
Dawid Mysior, Katarzyna Chrzan
Katolicka Bydgoszcz poleca: Dawid Mysior: video - felietonista, prowadzący videobloga vujekTV. [code]TU