Felieton 7 Nov 2017 | Redaktor
Nienawiść mylnego ubóstwienia

Medytacje ewangeliczne z dnia 8 listopada, Środa

Wielkie tłumy szły za Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Łk 14,25-33)

Stare przysłowie mówi, że trzeba mierzyć siły na zamiary. O tym mówi też dzis Jezus Chrystus, a w całej Jego nauce wybrzmiewa pełnia tej mądrości.

W dzisiejszej Ewangelii mowa jest o zamiarach, które rodzą się w nas, tylko że wiele z nich nas przerasta. I bardzo dobrze. Zdawszy sobie z tego sprawę, odkrywamy ostateczne powody naszego działania. Z pozoru być może brzmi to enigmatycznie, ale w istocie jest proste.

Mieć w nienawiści męża, żonę, dzieci itd. to znaczy nie stawiać ich we własnym życiu przed Bogiem. Samych siebie również nie mamy mieć za Boga. Jeśli uwielbimy siebie, czy kogokolwiek, tak jak powinniśmy uwielbić tylko Boga, nie wygramy żadnej życiowej bitwy, nic nie zbudujemy, ani nie osiągniemy z nikim pokoju. Siła naszych działań nie pochodzi bowiem od nas.

Siłą dla naszych zamiarów jest Bóg. Żaden bożek nie może nam dać mocy działania, choćby nawet była to nasza najbliższa rodzina. Oczywiście, że osoby najbliższe są dla nas bardzo ważne, ale chodzi o to, aby nie stawiać nikogo w naszej duszy w miejsce, które jest tylko dla Boga. Siebie również.

A Bóg posłał na świat Swego Syna, który został ukrzyżowany. Właśnie z tego krzyża płynie moc dla naszego codziennego życia. Ten krzyż mamy też w sobie, a jest on w nas na naszą miarę wystarczajacy.

Krzyża nie mamy sobie jakoś organizować, wymyślać, ale mamy go w sobie odkrywać. Oto fundament i źródło siły dla tego, co czynimy. Krzyż to znak tego, co najsłabsze, bezsilne, ukrzyżowane i umęczone. Czyż właśnie z naszych największych życiowych trudności nie rodzi się siła, dla wykonywania tego, co zamierzamy?

Jeśli zamiar nasz rozeznajemy jako pragnienie dane nam od Ducha Świętego, jeśli zobaczymy jak wielką łaską jest krzyż Jezusa Chrystusa i jak ogromną siłę daje nam niepowtarzalny, odkrywany przez nas nasz osobisty krzyż i jeśli przede wszystkim Boga wybierzemy na pierwszą osobę naszego życia, to działanie nasze przyniesie obfity plon, sami będziemy zaskoczeni jak wielki.

Sam Bóg dokona po przez nas rzeczy wielkich i zupełnie nie jest ważne, czy te rzeczy będą zauważone przez świat, czy zignorowane przez wszystkich ludzi. Wiele z doniosłych spraw dokonuje się w ukryciu, w naszej małej izdebce, do której wchodzimy by rozmawiać z Bogiem. I to jest piękne, a piękno to nie ma końca...

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu Ave Maryja

Kasia Chrzan

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor