Między karnawałem a Postem [LITURGIA]
Pieter Bruegel Starszy, Walka karnawału z postem, Kunsthistorisches Museum Wien, Bilddatenbank.
Przełom stycznia i lutego to czas, w którym oczekiwanie na wiosnę zaczyna się w męczący sposób dłużyć. Toteż każdy promień słońca przebłyskujący w tym czasie przez oponę chmur, przywodzi na myśl skracający się czas, który nas jeszcze dzieli od ciepłych dni i zielonych ogrodów.
Inne z kategorii
Św. Egwin, biskup - patron dnia (30 grudnia)
Św. Tomasz Becket, biskup i męczennik - patron dnia (29 grudnia)
Taki przebłysk istnieje także w roku liturgicznym. Jest taka niedziela, która według dawnego liczenia czasu stanowiła przełom. Do niej bowiem czas liczyło się od Bożego Narodzenia, a ściślej od Objawienia, czyli “Trzech Króli”. Była więc pierwsza, druga i następne niedziele “po Objawieniu”. Dziś mówi się o niedzielach “zwykłych” czy poprawniej “w ciągu roku”.
Ale na trzy niedziele przed Wielkim Postem sytuacja się zmieniała. Czas liczono już nie od Objawienia, ale ten który pozostał do Wielkiej Nocy. I tak niedziele te nazywano Siedemdziesiątnica, Sześćdziesiątnica i Pięćdziesiątnica, co wyrażało liczbę dni pozostałych do Wielkanocy w zaokrągleniu do pełnych dziesiątek (była to kalka z łaciny, gdzie funkcjonowały nazwy “Septuagesima”, “Sexagesima” i “Quinquagesima”). Ale ukształtowały się też nazwy polskie tych niedziel: pierwsza była starozapustna zwana też niedzielą starego zapustu, albo starego mięsopustu. Kolejna nazywała się mięsopustna lub przedzapustna, a ostatnia była zapustna lub zwana młodym mięsopustem.
Zmiana ta nie tylko odnosiła się do zbliżającego się przedwiośnia i sposobu liczenia czasu. Siedemdziesiątnica rozpoczynała okres, w którym bardzo wiele zmieniało się w liturgii Kościoła, w jej tonie, klimacie i nastroju. Okres ten nazywany był też Przedpościem i w sztuce oraz kulturze odznaczył się jako walka postu z karnawałem. Jeszcze wolno było bawić się i tańczyć, jeszcze nie obowiązywały ścisłe postne normy. Jeszcze odbywały się wesela, jeszcze piło się wino i jadło mięso. Ale już kolor szat liturgicznych zmieniał się z zieleni na fiolet. Już nie zabrzmi aż do Wielkanocy Alleluja we Mszy ani w brewiarzowym oficjum. Nie śpiewało się już “Chwała na wysokości Bogu”. Choć jeszcze do 2 lutego w zwyczaju ludowym rozbrzmiewają kolędy, a w brewiarzu śpiewa się do tejże daty trwający od Adwentu hymn “Alma Redemptoris Mater” (Matko Odkupiciela z niewiast najsławniejsza…).
Kościół w swojej mądrości zna ludzką siłę przyzwyczajenia. Rozumie, że psychika ludzka nie zmienia nastroju nie tylko z minuty na minutę, ale nawet z tygodnia na tydzień. Prowadzi więc przygotowanie do wielkiej Paschy wielostopniowo. Najpierw było owo przedpoście (i żal, że reforma je usunęła, choć zwyczaj ten trwał od niepamiętnych czasów), potem Wielki Post, dwie Niedziele Męki Pańskiej (z których też po reformie została tylko Palmowa), wreszcie Wielki Tydzień i Triduum.
Ma to znaczenie również dlatego, że liczba siedemdziesiąt jest symboliczna. Naród Izraela, którego cała historia jest przecież wielkim typem i proroctwem historii rodzaju ludzkiego, został wygnany z Jerozolimy i trzymany w niewoli w Babilonie właśnie przez siedemdziesiąt lat. Na tej podstawie święty Augustyn już w piątym wieku pisał, że Babilon jest obrazem tego grzesznego świata, w środku którego chrześcijanin musi spędzić lata próby, a Jerozolima jest niebiańską krainą, w której ma odpocząć po wszystkich swoich próbach. Tak też dzieli się czas wokół Wielkanocy, na te 70 dni “Babilonu” i siedem tygodni “Jerozolimy” (do Zesłania Ducha Świętego). Wprawdzie pomiędzy Septuagesimą a Wielkanocą upływają tylko sześćdziesiąt trzy dni; jednakże Kościół, zgodnie ze stylem stale używanym w Piśmie Świętym, używa liczby okrągłej zamiast liczby dosłownej i dokładnej.
Ale to nie koniec bogatej symboliki tej liczby. Oto co pisze na ten temat odnowiciel Benedyktynów, dziewiętnastowieczny opat Solesmes, Prosper Gueranger: “Ludzkość musi przejść siedem wieków, zanim nastanie Dzień życia wiecznego. Pierwszy wiek obejmował czas od stworzenia Adama do Noego; drugi zaczyna się od Noego i odnowienia ziemi przez potop, a kończy powołaniem Abrahama; trzeci rozpoczyna się od tej pierwszej formacji ludu wybranego przez Boga i trwa aż do Mojżesza, przez którego Bóg nadał Prawo; czwarty obejmuje okres między Mojżeszem a Dawidem, w którym ród Judy otrzymał władzę królewską; piąta składa się z lat, które upłynęły od panowania Dawida do niewoli Babilonu włącznie; szósty datuje się na powrót Żydów do Jerozolimy i prowadzi nas aż do Narodzin naszego Zbawiciela. Potem w końcu nadchodzi siódmy wiek; zaczyna się od wschodu tego miłosiernego Odkupiciela, Słońca Sprawiedliwości i ma trwać aż do straszliwego nadejścia Sędziego żywych i umarłych. Oto Siedem wielkich podziałów Czasu; po czym Wieczność”.
Ale też ten okres łączy się z inną “siódemką”: Po tej “siedemdziesiątnicy” pokuty nadejdzie jasna Wielkanoc, a po niej siedem tygodni radości, zapowiadające szczęście z Jezusem Zmartwychwstałym w Niebie.
Dlatego warto pamiętać przez te trzy tygodnie o tym nieco zapomnianym dziś okresie duchowym, w którym do indywidualnego czytania polecano Księgę Rodzaju i jest zwyczaj godny podtrzymania, a mnisi benektyńscy w codziennej lekturze Ewangelii rozpoczynają Ewangelię wg św. Marka. Odpowiednie fragmenty podawane są codziennie na adiutorium.pl
Maksymilian Powęski