Kim jest nowy biskup diecezji bydgoskiej? [PRZEGLĄD INTERNETU]
fot. Biskup Krzysztof Włodarczyk.fot. ks. Wojciech Parfianowicz, źródło zdjęcia: Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska
Wiadomość o nominacji biskupa Krzysztofa Włodarczyka na ordynariusza bydgoskiego ogłoszono 21 września w samo południe. I natychmiast bydgoszczanie zaczęli się zastanawiać, kim jest ich nowy pasterz, człowiek, od którego za Bożym pozwoleniem w najbliższych latach będzie zależało, jaki kształt przybierze życie katolickie na naszej ziemi.
Inne z kategorii
Adwentowa płyta „Tęskno mi Panie” na 20-lecie Diecezji Bydgoskiej
Młodzi debatowali z biskupem i naukowcami [WIDEO]
Na nominację czekaliśmy długo, bo ponad cztery miesiące. Jeszcze nie zdążyliśmy wysłuchać pierwszego wystąpienia nominata w Bydgoszczy [tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Tygodnika Bydgoskiego” zamkniętego 22 września - przyp. red.]. Możemy jednak spróbować przybliżyć naszym Czytelnikom jakiś szkicowy choćby portret duchowy nowego Ordynariusza na podstawie jego wywiadów, kazań i innych wypowiedzi, które dostępne są w Internecie.
Jak sam o sobie bp Włodarczyk mówi, pochodzi z rodziny katolickiej, głęboko wierzącej. Miał to szczęście, że ducha wiary i modlitwy wyniósł z domu. To nie znaczy, zastrzegał w jednym z wywiadów, że mieli rodzinę idealną. Nie, przeciwnie, było tak jak w każdym małżeństwie. Rodzice, choć się kochali, czasem się nie zgadzali a nawet kłócili, ale właśnie potrafili zawsze dbać o jedność, ciągle do niej wracać. Ze wspomnień księdza biskupa wynika, że nauczył się również tego, że w życiu nie ma idealnej harmonii. Trzeba się o nią starać, trzeba wręcz o to walczyć. Walczyć – właśnie tego słowa używa.
Wspólnota rodzinna zdaniem biskupa Krzysztofa budowana jest przez dwie rzeczywistości. Przez modlitwę i przez „stół”. To bardzo interesujące wspomnienie z rodzinnego domu, warte na pewno podkreślenia w naszych trudnych czasach, w których wszyscy się wszędzie spieszą. W tym pośpiechu jednak o tych dwóch rzeczach nie powinniśmy zapominać. Można więc mieć nadzieję, że ten motyw będzie jakoś powracał w pasterzowaniu i nauczaniu naszego nowego ordynariusza.
Jego powołanie kształtowało się dość zwyczajnie, ale nie bez wahań. Wspomina, że myślał o wstąpieniu do marynarki wojennej. Tym, co pociągało go w dzieciństwie i młodości, było piękno mundurów kadetów szkoły morskiej w Darłowie, gdzie mieszkał. Czy można powiedzieć, że wybrał inny mundur i inną walkę? Tego w wypowiedziach biskupa nie znalazłem, ale kto wie? Można mieć nadzieję, że sutannę szanuje bardziej jeszcze niż mundur żołnierski czy oficerski…
Myślał też o karierze sportowej. Lubił sport, grał z sukcesami w piłkę ręczną. Być może oglądalibyśmy go w drużynie szczypiornistów, ale Pan Bóg pisze swoimi sposobami na ludzkich kolejach losu. Młodemu Krzysztofowi zdarzyła się dość poważna kontuzja. O poświęceniu się igrzyskom nie mogło już być mowy. Ale do dziś lubi jazdę rowerem, wspinaczki górskie, jeździ także motocyklem.
Decyzję o wstąpieniu do seminarium podjął z pewnym opóźnieniem, po kolejnych wahaniach. Po maturze myślał o studiach filologicznych, co czyni jego życiorys nieco podobnym do losów św. Jana Pawła II. Zresztą przyznaje, że jego wiarę ukształtował między innymi właśnie polski papież, przyznaje się do tak zwanego pokolenia JP II. Opowiada, że w tamtym czasie studia w seminarium rozpoczynało razem z nim na pierwszym roku ponad 30 kleryków. Była to liczba tak wielka, że ówczesny ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski, bp Ignacy Jeż, musiał szukać dla niektórych alumnów miejsca w innych seminariach, bo wszystkich chętnych nie mógł pomieścić.
A z czasów seminaryjnych wydaje się interesujące jego wspomnienie tegoż biskupa Jeża, który po ojcowsku rozmawiał wiele razy z każdym klerykiem, interesował się rozwojem powołania kapłańskiego w sercu każdego kandydata i wiele razy o to powołanie pytał. Sam biskup nominat wspomina, że na pytania bpa Jeża odpowiadał „na dziś mam powołanie”, na co biskup odpowiadał, że słusznie, że tak to właśnie jest, bo powołanie jest rzeczywistością dynamiczną, o którą trzeba dbać i pielęgnować.
Uważa, że decyzja o rozpoczęciu drogi kapłańskiej w tamtych czasach była łatwiejsza niż dziś. Teraz wymaga ona wielkiej odwagi – mówił, pójścia pod prąd, wbrew nawet najbliższym, wbrew otoczeniu, wbrew rówieśnikom. Pod tym względem „pokolenie JPII” miało łatwiej.
Biskup Włodarczyk jest abstynentem. Nie tylko nie pije alkoholu, ale nie częstuje nim, nie daje też go na prezent. Oczywiście nie potępia ludzi, którzy używają alkoholu z umiarem. To jego osobisty wybór. Opowiada, że decyzję o całkowitej abstynencji podjął już w życiu kapłańskim. Stało się to pod wpływem pracy w ośrodku leczenia uzależnień. Pełen współczucia dla przebywających tam osób zastanawiał się, jak może ich wesprzeć, co im dać, co ofiarować. I zauważył, że jest to bardzo proste. Oni – dotknięci uzależnieniem – żeby z tą chorobą żyć i nie poddać się jej, skazani są na abstynencję przymusową. Żeby więc im okazać solidarność, żeby ich po ludzku, zwyczajnie wesprzeć, postanowił wybrać abstynencję dobrowolną.
Co to dla niego znaczy być biskupem? To proste: być duchowym ojcem. Ważne też jest dla biskupa Krzysztofa, by zachowywać dobre obyczaje, zachowywać tak zwaną etykietę. Przywołuje przykład bł. kardynała Wyszyńskiego, który zawsze wstawał, gdy do pokoju wchodziła kobieta.
Wiele – jak mówi – zawdzięcza założycielowi ruchu Światło-Życie, ks. Blachnickiemu. Nie spotkał go nigdy osobiście, ale był zafascynowany jego życiorysem. Zwłaszcza radykalne nawrócenie, przejście z ciemności do światła, jako dowód na działanie Boga w sercach ludzkich, robiło na księdzu Krzysztofie potężne wrażenie.
Od Franciszka Blachnickiego nauczył się – jak przyznaje – czytania i wprowadzania w życie dokumentów Kościoła. Ważne też jest dla biskupa Włodarczyka piękno liturgii i posłuszeństwo przepisom liturgicznym. Podkreśla, że liturgię tworzy właśnie to posłuszeństwo, a nie swobodna twórczość. Bardzo wyraźnie o tym mówił w świadectwie poświęconym postaci ks. Blachnickiego. Liturgia też powinna być jego zdaniem centrum życia każdej wspólnoty parafialnej.
Życie Kościoła i ewangelizacja – wyznaje biskup Krzysztof – polega na uczestnictwie i świadectwie. I nie da się tego zastąpić – jak podkreśla – ani samą informacją, ani organizacją.
Kanoniczne objęcie diecezji przez biskupa nominata Krzysztofa Włodarczyka nastąpi 28 września o godz. 16.00 w katedrze w czasie uroczystych Nieszporów.