Wywiad 4 Sep 17:05 | Redaktor
Edukacja zdrowotna czy dekonstrukcja społeczeństwa?

fot. Facebook

Na łamach „Naszego Dziennika” ukazał się wywiad z Hanną Dobrowolską, ekspertem ds. oświaty z Ruchu Ochrony Szkoły, który rzuca światło na zagrożenia związane z nowym przedmiotem wprowadzanym do szkół pod nazwą „edukacja zdrowotna”.

Na łamach „Naszego Dziennika” ukazał się wywiad z Hanną Dobrowolską, ekspertem ds. oświaty z Ruchu Ochrony Szkoły, który rzuca światło na zagrożenia związane z nowym przedmiotem wprowadzanym do szkół pod nazwą „edukacja zdrowotna”. Rozmowa nosi znamienny tytuł „Dekonstrukcja społeczeństwa” – i właśnie ten wątek przewija się w całym tekście: czy niepozornie brzmiący przedmiot nie jest w istocie próbą przebudowania świadomości młodego pokolenia i zakwestionowania fundamentów rodziny oraz tradycyjnych wartości?

Edukacja zdrowotna – neutralność tylko pozorna

Dobrowolska zauważa, że samo pojawienie się nowego przedmiotu, którego treści jeszcze nie zostały w pełni ujawnione, budzi uzasadnione obawy. Jak podkreśla, neutralność, o której mówią autorzy podstawy programowej, jest jedynie pozorna – w istocie chodzi o kwestionowanie pojęcia małżeństwa, ojcostwa, macierzyństwa, a także budowania relacji na gruncie trwałej rodziny.

– „To nie jest nic innego jak dehumanistyczne projektowanie człowieka” – ostrzega ekspertka.

Nowy język, nowe definicje

Kluczowym problemem – według rozmówczyni – jest wprowadzanie pojęć orientacji psychoseksualnej czy tożsamości płciowej w oderwaniu od biologii. To nie tylko zabieg semantyczny, ale i strategia mająca na celu oswojenie uczniów z wizją człowieka oderwanego od naturalnych ról.

W praktyce oznacza to, że małżeństwo w programie edukacji zdrowotnej nie jest traktowane jako szczególna wartość, lecz stawiane w jednym szeregu z innymi, dowolnymi formami relacji. – „Nie ma mowy o tym, że małżeństwo jest czymś wyjątkowym, że zasługuje na podkreślenie” – mówi Dobrowolska.

Seksualizacja zamiast wychowania

Ekspertka wskazuje też, że wiele treści ma charakter przyspieszonej seksualizacji dzieci i młodzieży. W mediach czy dokumentach oficjalnych pojawiają się sugestie, że edukacja zdrowotna będzie obejmować rozmowy z uczniami o orientacji, „komfortowym współżyciu” czy „różnych modelach rodziny”.

Dobrowolska ostrzega: takie podejście spycha na margines pojęcie prokreacji, macierzyństwa, ojcostwa i odpowiedzialności. W zamian proponuje się nastolatkom wizję relacji pozbawionych trwałości, opartych na emocjach i potrzebach chwili.

– „To jest demontaż wszystkiego, co dotąd było fundamentem wychowania” – podkreśla.

Zatarcie granicy między wychowaniem a manipulacją

Zdaniem ekspertki niepokój budzi także brak jasnych kryteriów, które rozdzielałyby edukację zdrowotną od programów profilaktycznych czy biologii. W praktyce oznacza to, że w jednym przedmiocie mieszają się elementy medycyny, psychologii, ideologii i wychowania seksualnego.

– „Jeśli nauczyciel nie zostanie jasno rozliczony z realizacji podstawy, pojawi się przestrzeń do manipulacji” – zaznacza Dobrowolska.

W stronę dekonstrukcji społeczeństwa

Najbardziej alarmującym wnioskiem płynącym z rozmowy jest jednak świadome dążenie do rozbicia tradycyjnych więzi społecznych i rodzinnych. Nowy przedmiot – jak mówi ekspertka – nie tylko redefiniuje pojęcie rodziny, ale także relatywizuje wartości, które przez pokolenia stanowiły fundament życia wspólnotowego.

– „Nie chodzi o zdrowie uczniów, ale o dekonstrukcję społeczną” – stwierdza Dobrowolska.

Wnioski

Wywiad z Hanną Dobrowolską to mocne ostrzeżenie przed pozornie niewinnym projektem ministerialnym. Pod płaszczykiem edukacji zdrowotnej może kryć się ideologia, której celem jest zmiana świadomości młodzieży i podważenie fundamentów cywilizacji chrześcijańskiej.

Dobrowolska nie ma wątpliwości: szkoła zamiast wspierać rodziców w wychowaniu, zaczyna przejmować rolę inżyniera społecznego. A to – jak zauważa – może mieć konsekwencje nie tylko dla jednostek, ale dla całego społeczeństwa.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor