Wydarzenia 1 Feb 2016 | Redaktor
Kiedy serduszko przestaje bić

29 stycznia w Oratorium pod kościołem Jezuitów w Bydgoszczy odbyło się spotkanie zatytułowane Prawa rodziców po poronieniu. Dwie pary małżeńskie podzieliły się swoimi doświadczeniami.

Jakie prawa przysługują rodzicom w takiej sytuacji? Przede wszystkim prawo do odzyskania ciała dziecka i zorganizowania pogrzebu, bez względu na to, w którym tygodniu ciąży nastąpiło poronienie. Umożliwia to znowelizowana w 2007 roku Ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych.

Magdalena i Daniel Patelowie, którzy stracili dziecko 4 lata temu, w Szubinie skorzystali z tego prawa jako pierwsi. O tym, że dziecko zmarło, dowiedzieli się z rutynowego badania przewidzianego w Karcie Ciąży. Szok i niedowierzanie sprawiły, że mimo otrzymania skierowania, nie udali się do szpitala od razu. Na szczęście. Szukając informacji, trafili na stronę Poronienie.pl, z której dowiedzieli się o możliwości pochówku. Personel szpitala był zdezorientowany, dlatego wielką rolę w całym procesie odegrał mój mąż. Sam, niezależnie od szpitala, dowiadywał się, co i w jaki sposób należy zrobić ‒ podkreśliła p. Magdalena. Rozpacz, ból, oczekiwanie na zabieg sprawiają, że kobiecie może nie starczyć siły na walkę o dopełnienie całej procedury ‒ dodała.

Jak to wygląda formalnie?
Jeśli rodzice wyrażają wolę pochowania dziecka, szpital ma obowiązek wystawić zgłoszenie urodzenia martwego dziecka oraz Kartę Zgonu. Do jej wystawienia konieczne jest ustalenie płci. Przed marcem 2015 roku można było ją domniemać, obecne wymagane są badania genetyczne. Wykonuje się je ze szczątków kosmówki w wyspecjalizowanych placówkach. Koszt wynosi od 180 do 540 zł, ponoszą go rodzice, jednak jeśli będą ubiegać się o przysługujący im zasiłek pogrzebowy, zostanie on w ten sposób zwrócony.

W praktyce właśnie badania genetyczne mogą dostarczyć najwięcej trudności. Doświadczyli tego państwo Anna i Rafał Małkowie z Bydgoszczy, którzy stracili dziecko rok temu. Jednym z problemów był brak komunikacji między zmieniającym się personelem szpitala. Dyżurna pielęgniarka nie przekazała następczyni informacji o tym, że Małkowie chcą odzyskać ciałko dziecka. Ze względu na konieczność zabezpieczenie materiału do badań (kobieta w takiej sytuacji musi upominać się o basenik, aby materiał można było zabezpieczyć) trzeba samemu na bieżąco informować personel o swojej woli.

Kolejną trudnością okazało się to, że ostatnia placówka wykonująca badanie kończyła pracę o godzinie 17.00. Był piątek, godziny popołudniowe ‒ wszystkie 3 instytucje miały zostać zamknięte na weekend, a szpital nie mógł przyjąć materiału do przechowania. Najbliższa otwarta w sobotę placówka mieściła się w Poznaniu. Ostateczną alternatywą miało być przechowanie szczątków kosmówki w domowej lodówce... Nie powinno być tak, że kobieta dodatkowo zmaga się z stresem wywołanym tym, że „musi urodzić do 17.00” ‒ powiedziała p. Anna. Na szczęście państwo Małkowie trafili we wspomnianej instytucji na życzliwą osobę, która zgodziła się trochę dłużej poczekać na przywiezienie przez p. Rafała materiału.

Ważne jest także, aby pamiętać, że szpital nie ma obowiązku zapewnienia torby termoizolacyjnej ani lodu potrzebnych do transportu materiału genetycznego, a także, że materiał powinien zostać zabezpieczony solą fizjologiczną, a nie parafiną, powodującą rozpad DNA (nieobeznany z procedurą personel może popełnić pomyłkę).

Czwórka dzieci, jedno w Niebie
Ostatnim prawem przysługującym matce po poronieniu jest prawo do 56 dni urlopu macierzyńskiego. To czas na oswojenie się z sytuacją, czas na żałobę. Mój ból dla osób z mojego otocznia był niezrozumiały ‒ mówiła p. Magdalena. Nie wiedziały, dlaczego przeżywałam stratę dziecka, z którym nie miałam nawet szansy się zżyć. Ale mi ta żałoba była potrzebna. I dla pp. Patelów i dla pp. Małków ważne było nadanie dziecku imienia. Kiedy przyszły wyniki badań i dowiedziałam się, że był to chłopiec, z jednej strony poczułam zdwojony ból, a z drugiej ‒ pokój i ulgę ‒ powiedziała p. Anna. Dlaczego? Bo dzięki nadaniu imienia, dla rodziców realniejsze stało się przeświadczenie, że ze swoim dzieckiem kiedyś przecież się spotkają...

Dzięki mojej starszej córce [siostrze zmarłego Leosia] nauczyłam się mówić, że mam czworo dzieci. Kiedy ktoś pytał ją „Co u Twojego brata?”, ona zawsze odpowiadała „Ale o którego? Bo mam dwóch” ‒ uśmiechnęła się p. Magdalena, a p. Daniel dodał ‒ Na pytanie, ile mam dzieci, odpowiadam że czwórkę, ale jedno jest w Niebie.

Oba małżeństwa zgodnie podkreślają, że bardzo ważne w tej trudnej sytuacji było ich wzajemne wsparcie. Jeśli kobiecie w szpitalu nie może towarzyszyć mężczyzna, istotne jest, by była przy niej jakakolwiek życzliwa osoba, która pomogłaby w dopełnieniu formalności.

Warto mówić
Spotkanie zorganizowała Diakonia Życia przy Duszpasterstwie „Arka” w Bydgoszczy. Organizatorzy zachęcają do rozpowszechniania wiedzy o prawach przysługującym rodzicom po poronieniu. Po zamieszczeniu przez nas informacji o tym spotkaniu na facebooku, odezwały się do nas kobiety, które poroniły w 2013, 2014 roku ‒ nie wiedziały, że miały prawo do pochowania dziecka. Mimo że od zmiany prawa minęło już 9 lat, w szpitalach często nie przekazuje się kobietom na ten temat żadnej informacji ‒ powiedziała Katarzyna Wyczyńska z Diakonii Życia.

Placówki, które w Bydgoszczy zajmują się ustalaniem płci dziecka martwo urodzonego:
- Instytut Genetyki Sądowej, ul. Adama Mickiewicz 3/4, tel. 52 345-84-69 (8.00‒17.00),
- Zakład Genetyki Molekularnej i Sądowej, ul. Marii Skłodowskiej-Curie 9, tel. 52 585-35-56 (7.00‒15.30),
- Centrum Diagnostyczno-Medyczne, ul. Lipowa 8/3, te. 52 321-20-30 lub 607-602-327 (wt.‒czw. 15‒18.00) / Zakład Kliniki Genetycznej w Szpitalu im dr. A. Jurasza (7.30‒15.00).

Dodatkowe informacje można uzyskać od Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu (strona Poronienie.pl).

MK

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor