Boże miłosierdzie nie jest ani tanie ani łatwe
Jezus Miłosierny 1934 Autorstwa Eugeniusz Kazimirowski (1873-1939) httpscommons.wikimedia.orgwindex.phpcurid=9049047
Niedziela w oktawie Wielkanocy, poświęcona jest miłosierdziu Bożemu. Święto to zwane jest Niedzielą Miłosierdzia Bożego, ustanowił je św. Jana Pawła II.
Inne z kategorii
Święci Młodziankowie, męczennicy - patron dnia (28 grudnia)
Św. Jan, Apostoł i Ewangelista - patron dnia (27 grudnia)
Minęła Niedziela w oktawie Wielkanocy, niedziela poświęcona miłosierdziu Bożemu. Święto to, ustanowione przez św. Jana Pawła II, nawiązuje wprawdzie do prywatnego objawienia które było dane św. Faustynie.Ale chyba byłoby błędem ograniczanie tego przesłania do dzienniczka tej szczególnej polskiej świętej. Pokazał to wyraźnie Jan Paweł II, który swoją drugą encyklikę Dives in misericordia wyprowadza z przesłania biblijnego, jak również z rozważań filozoficznych i teologicznych, nie wspominając w całej encyklice ani słowem o siostrze Faustynie, która jeszcze wtedy (papież pisał Dives in misericordia w latach 1979 - 80) nie była beatyfikowana.
Boże miłosierdzie postrzegamy zbyt płytko
Jeśli przeczytamy wnikliwie papieskie rozważania, szybko spostrzeżemy, że rozpowszechnione wśród nas, katolików, postrzeganie Bożego miłosierdzia jest delikatnie mówiąc bardzo płytkie,
a często trzeba by powiedzieć — fałszywe. Wydaje mi się że genialnie to ujął kiedyś ksiądz bp Jan Tyrawa, który udzielając nam wywiadu powiedział, że mamy skłonność traktować Boże miłosierdzie tak jak słowa kibicowskiej piosenki. Kibice bowiem po przegranym meczu mają zwyczaj śpiewać „nic się nie stało”. I my podobnie próbujemy zachowywać się po przegranej, którą jest grzech. Uważamy, że „nic się nie stało”. Tymczasem jest właśnie przeciwnie, stało się coś niebywale poważnego, coś straszliwie dramatycznego. Bóg bowiem został obrażony. Miłosierdzie nie jest więc prostym pobłażaniem. Jest czymś znacznie większym, a zarazem czymś niesłychanie wymagającym. Domaga się ono od człowieka odpowiedzi, a tą odpowiedzią musi być porzucenie grzechu. Skoro odkupienie, zapłacenie ceny nie jest już potrzebne, bo już się dokonało, to teraz „ofiarą dla Boga duch skruszony, skruszonego i korzącego się serca Bóg nie zlekceważy” (Ps. 50/51, 19).
Nieodrzucając grzechu, odrzucamy Odkupiciela
Ale alternatywą dla odrzucenia grzechu jest odrzucenie Chrystusa. Kto nie chce odrzucić grzechu, odrzuca Odkupiciela. Trzeciego wyjścia nie ma. Jan Paweł II o tym pisze w wielu miejscach, a bodaj najwyraźniej w książce Pamięć i tożsamość. Jednocześnie zauważa, że odrzucenie, które przecież się dokonuje i to często w sposób jawny i otwarty, jest jednocześnie gdzieś w drugiej warstwie tak naprawdę tęsknotą za Zbawicielem.
To wszystko znajduje swoje rozwiązanie w Osobie Jezusa Chrystusa. W Dives in misericordia, w paragrafie 7 czytamy: „Jak człowiek, który prawdziwie i straszliwie cierpi, Chrystus zwraca się w Ogrójcu i na Kalwarii do Ojca — do tego Ojca, którego miłość głosił ludziom, o którego miłosierdziu świadczył całym swoim postępowaniem. Ale nie zostaje Mu oszczędzone — właśnie Jemu — to straszne cierpienie: „własnego swego Syna Bóg nie oszczędził”, ale „dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu” (2 Kor 5, 21), napisze św. Paweł, ujmując w tych kilku słowach całą głębię tajemnicy krzyża, a zarazem Boski wymiar rzeczywistości odkupienia. Odkupienie w tym wymiarze jest ostatecznym i definitywnym objawieniem się świętości Boga, który jest bezwzględną pełnią doskonałości, pełnią sprawiedliwości i miłości przez to, że sprawiedliwość ugruntowana jest w miłości, wyrasta z niej niejako i ku niej zmierza. W męce i śmierci Chrystusa, w tym, że Ojciec własnego Syna nie oszczędził, ale uczynił Go grzechem za nas (por. tamże), znajduje swój wyraz absolutna sprawiedliwość, gdyż męki i krzyża doznaje Chrystus ze względu na grzechy ludzkości. Jest to wręcz jakiś „nadmiar” sprawiedliwości, gdyż grzechy człowieka zostają „wyrównane” ofiarą Boga-Człowieka. Jednakże ta sprawiedliwość, która prawdziwie jest sprawiedliwością „na miarę” Boga, całkowicie rodzi się z miłości: z miłości Ojca i Syna, i całkowicie owocuje w miłości. Właśnie dlatego owa sprawiedliwość Boża objawiona w krzyżu Chrystusa jest „na miarę Boga”, że rodzi się z miłości i w miłości dopełnia się, rodząc owoce zbawienia. Boski wymiar Odkupienia nie urzeczywistnia się w samym wymierzeniu sprawiedliwości grzechowi, ale w przywróceniu miłości, tej twórczej mocy w człowieku, dzięki której ma on znów przystęp od owej pełni życia i świętości, jaka jest z Boga. W ten sposób Odkupienie niesie w sobie całą pełnię objawienia miłosierdzia”. (Zauważmy na marginesie, że ten akapit jest jakoś paralelny do cytatu z kardynała Newmana, który przytoczyłem pisząc o akcie bluźnierstwa dokonanym w Wielki Piątej w Bydgoszczy).
Czyściec, ciernistą droga do Boga
To wszystko ma swoje konsekwencje w zwykłych losach człowieczych. Jednym z przejawów Bożego miłosierdzia, jest czyściec, w którym Bóg pozwala tym, którzy nie są „czystego serca”, ale umarli pojednani z Bogiem, oczyścić się w ogniu i cierpieniu, by móc wreszcie oglądać już po tym doświadczeniu Boga, „twarzą w twarz”. Jest to wyraz miłosierdzia, że znajdują oni tę szansę mimo, że nie odpokutowali grzechów na ziemi.
Wynika też z tego, że niesłusznie czasem dokonujemy „prywatnych kanonizacji” oznajmiając wszem i wobec, że ktoś z naszych bliskich, niedawno zmarłych, właśnie z nieba na nas patrzy. To zbytnia śmiałość, lepiej by było, gdybyśmy wrócili do dobrej katolickiej tradycji, która każe domniemywać, że ten kto umiera, trafił do czyśćca. I właśnie dlatego ofiarowujemy za niego Msze święte, odpusty, dobre uczynki, modlitwy. I jeśli to czynimy, włączamy się właśnie w dzieło miłosierdzia.
Zakończmy wspaniałym cytatem z Dives in Misericordia: „Orędzie mesjańskie Chrystusa oraz cała Jego działalność wśród ludzi kończy się krzyżem i zmartwychwstaniem. Musimy gruntownie wniknąć w ten finał, który — zwłaszcza w języku soborowym — bywa określany jako Mysterium Paschale, jeżeli chcemy do końca wypowiedzieć prawdę o miłosierdziu tak, jak została ona do końca objawiona w dziejach naszego zbawienia. W tym punkcie naszych rozważań wypadnie nam szczególnie blisko zetknąć się z tym wszystkim, co stało się treścią Encykliki Redemptor hominis. Jeśli bowiem rzeczywistość Odkupienia poprzez swój ludzki wymiar odsłania niesłychaną godność człowieka, qui talem ac tantum meruit habere Redemptorem (który znalazł tak wielkiego Odkupiciela, por. Exultet z liturgii Wigilii Paschalnej), to równocześnie Boski wymiar Odkupienia pozwala nam w sposób najbardziej poniekąd doświadczalny i „historyczny” odsłonić głębię tej miłości, która nie cofa się przed wstrząsającą ofiarą Syna, aby uczynić zadość wierności Stwórcy i Ojca wobec ludzi stworzonych na Jego obraz i „od początku” w tym Synu wybranych do łaski i chwały”.
Maksymilian Powęski