Bronić religii w szkołach, ale i reformować [FELIETON]
fot. AI
W kościołach odczytano wczoraj komunikat Konferencji Episkopatu Polski. Jest on obroną status quo w sprawie religii w szkołach, ale znalazły się tam także słowa o konieczności „odnowy” katechezy w parafiach.
Inne z kategorii
„Kłaniajcie się królowie!” – tysiące kolędników wyruszy w największych ulicznych jasełkach Bydgoszczy
Uroczyste poświęcenie Kaplicy Greckokatolickiej w Bydgoszczy: nowa świątynia na Wyczółkowskiego 8 [WIDEO, GALERIA ZDJĘĆ]
Co taka odnowa miałaby oznaczać? W komunikacie wspomniano lakonicznie o kilku punktach. Po pierwsze napisano, że wzorem dla katechezy jest katechumenat, czyli przygotowanie do sakramentów, zwłaszcza wymieniono w komunikacie przygotowanie do pierwszej spowiedzi i komunii świętej, sakramentu bierzmowania i małżeństwa.
Znalazło się tam także zdanie wspominające o tym, że „istnieje również konieczność stosownej formacji katechistów i animatorów”.
Ale — zwraca uwagę dokument — „apel o pogłębienie katechezy parafialnej nie oznacza rezygnacji z lekcji religii w szkole. Są to dwie rzeczywistości wzajemnie się uzupełniające. Ze względu na dynamiczne zmiany społeczne, lekcje religii w szkołach powinny zyskać mocniejszy wymiar kulturowy, wychowawczy, społeczny i historyczny” — czytamy w komunikacie. Biskupi słusznie przypomnieli, że rodzice „mają prawo do wychowania własnych dzieci w szkole publicznej zgodnie z ich przekonaniami, także religijnymi”.
Obrona religii w szkołach jest w tej chwili „racją stanu” Kościoła w Polsce i oczywiście nie wolno jej zaniedbać, a presja społeczna powinna być tym większa, że obecne władze niejednokrotnie już pokazały, jak mają za nic ograniczenia prawne i konstytucyjne. Dlatego obawa, że również konkordat nie będzie przestrzegany ani uszanowany nie wydaje się bezpodstawna.
Jednakże jestem przekonany, że tej obronie towarzyszyć powinna refleksja nad jakością szkolnych religii, które w moim przekonaniu wymagają głębokiej reformy. Patronem takiej reformy mógłby być Sługa Boży o. Jacek Woroniecki, dominikanin, którego 75 rocznicę śmierci wspominaliśmy w maju tego roku, a 150 rocznica urodzin przypada za cztery lata. Jego proces beatyfikacyjny, rozpoczęty w 2004 r. w Krakowie, został zakończony na etapie diecezjalnym w roku ubiegłym. Obecnie trwa etap rzymski procesu.
Ojciec Woroniecki wskazywał na trzy niebezpieczeństwa zagrażające polskiemu katolicyzmowi. Są nimi fideizm, sentymentalizm i indywidualizm. Wykorzenienie ich z dzisiejszej katechezy szkolnej byłoby i dziś bardzo dobrym początkiem zbawiennej reformy.
Szkoła bowiem od początków swojego istnienia (a u jej początków jest Kościół katolicki) jest instytucją, która odpowiada rozumnej naturze człowieka. Człowiek przecież jest stworzeniem, którego powołaniem i sensem istnienia jest poznawanie i kontemplacja prawda. Mimo, że realizacja tego powołania po uszkodzenia ludzkiej natury przez grzech jest trudna, to wciąż nie jest niemożliwa, a nawet jest konieczna.
Sam jednak Tomasz z Akwinu, uznawany za największego z katolickich myślicieli przyznaje, iż poznanie prawdy jest możliwe tylko rzadko i niejasno, często nie bez błędów. Dlatego sam Bóg wiedząc o tym wychodzi człowiekowi naprzeciw i objawia mu prawdę o sobie! Pełnią tego Objawienia jest Chrystus, który mówi o sobie, że jest Drogą, Prawdą, i Życiem. To Objawienie Boże musi być podstawą każdej ewangelizacji, katechezy czy lekcji religii i nie da się go zastąpić żadnym budzeniem emocji, tworzeniem nastroju, czy nakłanianiem do przeżycia czegoś.
Nie oznacza to wcale, by negować na przykład użycie piosenki i gitary na lekcji religii. Wszak i piosenka może wspomagać rozum. Na przykład taka: „Jeżeli wierzysz w Boga /
pamiętaj, że prawda jest jedna, / Niezmienna i nieodwołalna / i do zbawienia potrzebna. / Te słowa w sercu wyryj / i w duszy swej rozważaj, / A jeśli ktoś ci mówi / że ma własną prawdę – uważaj!”