Ewangelia na dziś (30.09.2020)
fot. pixabay
Czytanie, psalm, Ewangelia oraz komentarze Bractwa Słowa Bożego na 30 września.
Inne z kategorii
Z Ewangelii na każdy dzień – 28 grudzień
Z Ewangelii na każdy dzień – 27 grudzień
Pierwsze czytanie:
(Hi 9, 1-12. 14-16)
Hiob tak odpowiedział swoim przyjaciołom: "Istotnie. Ja wiem, że tak jest. Jak człowiek może być przed Bogiem prawy? Gdyby się ktoś z nim prawował, nie odpowie raz jeden na tysiąc. Umysłem mądry, a potężny mocą. Któż Mu się sprzeciwi, a ocaleje? Przesunie On góry, choć one nie wiedzą, kto je wywraca w swym gniewie. On ziemię porusza w posadach, tak iż się trzęsą jej filary. Słońcu daje rozkaz, a ono nie wschodzi, na gwiazdy pieczęć nakłada. On sam rozciąga niebiosa, kroczy po morskich głębinach; On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i Strefy Południa. On czyni cuda niezbadane, nikt nie zliczy Jego dziwów. Oto przechodzi, ale Go nie widzę, mija, ale Go nie dostrzegam. Porywa – któż Mu zabroni? Kto Mu powie: Co czynisz? Jakże ja zdołam z Nim mówić? Jakich dobiorę słów wobec Niego? Choć słuszność mam, nie odpowiem, a przecież błagać będę o litość. Jeśli zawołam, czy mi odpowie? Nie mam pewności, czy głos mój słyszy".
Psalm:
(Ps 88 (87), 10b-11. 12-13. 14-15)
REFREN: Moja modlitwa niech dotrze do Ciebie
Każdego dnia wołam do Ciebie, Panie,
ręce do Ciebie wyciągam.
Czy uczynisz cud dla umarłych?
Czy wstaną cienie, by wielbić Ciebie?
Czy to w grobach sławi się Twoją łaskę,
a wierność Twoją w miejscu zagłady?
Czy Twoje cuda widzi się w ciemnościach,
a sprawiedliwość w krainie zapomnienia?
A ja wołam do Ciebie, Panie,
niech nad ranem dotrze do Ciebie moja modlitwa.
Czemu odrzucasz mnie, Panie,
i ukrywasz swoje oblicze przede mną?
(Flp 3, 8b-9a)
Wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i w Nim się znalazł.
Ewangelia:
(Łk 9, 57-62)
Gdy Jezus z uczniami szedł drogą, ktoś powiedział do Niego: "Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz". Jezus mu odpowiedział: "Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć". Do innego rzekł: "Pójdź za Mną". Ten zaś odpowiedział: "Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca". Odparł mu: "Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże". Jeszcze inny rzekł: "Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu". Jezus mu odpowiedział: "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego".
Komentarze przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego:
Komentarz do pierwszego czytania:
Gdyby nie wczorajsze święto, usłyszelibyśmy jęk zrozpaczonego Hioba: Niech zginie dzień, w którym się urodziłem! (Hi 3, 3). Zniechęcenie i bunt to normalne, uzupełniające się reakcje na nieszczęście. Księga Hioba uczy, by zastawane w sobie przeżycia przyjmować, nazywać i wyrażać (przed sobą i innymi, w rozmowie, na piśmie, w modlitwie). Inaczej podwójnie skrzywdzimy siebie: tłumieniem uczuć i pozbawianiem się pocieszenia (osamotnianiem się). Przecież sam Jezus, którego Hiob zapowiedział, dzielił się smutkiem, oporem przed śmiercią, aż do lamentowania na krzyżu… (zob. J 12, 27; Mt 26, 38; Mk 15, 34). Dziś, z kolei, uczymy się, by nie oceniać pochopnie własnego cierpienia. Oto przyjaciel Hioba zarzucił mu, że jego cierpienie jest karą za grzech: przecież Bóg niewinnego nie odrzuca, powiedział Bildad (a w domyśle: „tak jak odrzucił ciebie, Hiobie”; Hi 8, 20). Tymczasem, „jeśli prawdą jest, że cierpienie ma sens jako kara wówczas, kiedy jest związane z winą – to natomiast nie jest prawdą, że każde cierpienie jest następstwem winy i posiada charakter kary. Postać sprawiedliwego Hioba jest szczególnym na to dowodem w Starym Testamencie” (Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 11). Między Hiobem a przyjaciółmi narasta napięcie: „Komu mam uwierzyć? Świadectwu własnego sumienia, które nic mi nie wyrzuca? Czy świadectwu ludzi, którzy ściśle łączą dobrobyt z prawością życia, a niepowodzenie z grzechem?” (por. J 9, 2). Każdy uczciwy człowiek zna dobrze to napięcie; ostatecznie jest to pytanie o Boga: „Gdzie jesteś, gdy cierpię lub przyglądam się cierpieniu innych?”. Dziś podpatrujemy Hioba, gdy wewnętrznie nastawia się na odpowiedź – przez pokorę, przez dobrowolne uniżenie się, przez uznanie, że Bóg jest Bogiem, a człowiek człowiekiem. Między Bogiem a mną nie ma równości. Nie mogę na Nim wymusić odpowiedzi na skandal zła – mogę ją tylko przyjąć.
Komentarz do psalmu:
Psalm ten, choć numerycznie inny, w swej Hiobowej treści zbiega się z tym poniedziałkowym. Towarzyszymy dziś sercu człowieka, który nie tylko woła do Boga z otchłani niezawinionego cierpienia, ale wręcz ponagla go. Psalmista nie chce odpłaty na „tamtym” (przyszłym) świecie! Czy dla umarłych uczynisz cud?! Czy Twoją łaskę sławi się w grobach?! Strapiony człowiek ma prawo nawet do bardzo intensywnej i rozemocjonowanej modlitwy, lecz musi uważać, by nie przekroczyć granicy rozpaczy i „samonakręcania się”. Choć tekst psalmu nie oddaje istnienia tej granicy, wierzymy, że jego autor jej nie przestąpił – podobnie jak Hiob. Wtórujmy im.
Komentarz do Ewangelii:
W tzw. lekturze ciągłej Ewangelii w dni powszednie (lectio continua) przeszliśmy wczoraj do drugiej części dzieła św. Łukasza, czyli długiej i konsekwentnej podróży Jezusa do Jerozolimy (zob. Łk 9, 51 – 19, 27; umknęło nam to z racji święta). Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił [dosłownie: „jego twarz stężała”] udać się do Jeruzalem... Trzecia Ewangelia wyjątkowo ceni Jerozolimę: to w niej się rozpoczyna i kończy. Odczytajmy dzisiejsze trzy krótkie wymiany zdań Jezusa z potencjalnymi uczniami jako ujawnienie Jego własnego serca. Jezus nie tyle poucza o trudach dorównywania Mu kroku – o niewygodzie, o stratach, o jednoznaczności wyboru i niepodzielności serca – ile zdradza własne posłuszne rozmiłowanie w woli Ojca, który Go temu światu dał i który, wkrótce, stąd Go zabierze do siebie. Realizm i rozbrajająca szczerość Jezusa w podejściu do trudów chrześcijaństwa bierze się z jasnego oglądu celu: Jerozolimy. Przysłuchując się jeszcze raz trzem rozmowom Jezusa, pomyśl, czy także żyjesz ze względu na jakiś dobry i trudny cel czy tak płyniesz sobie z prądem (bądź wręcz dryfujesz)?
Komentarze zostały przygotowane przez ks. Błażeja Węgrzyna
źródło: mateusz.pl