Felieton 30 Mar 2018 | Redaktor
Bok Adama, Bok Chrystusa i moc Krwi.

Prosto i jasno wszystko wyjaśnia Jan Chryzostom:

Chcesz poznać moc krwi Chrystusa?

Przypomnijmy jej obraz zawarty w Starym Testamencie.

"Zabijcie baranka, poleca Mojżesz, i jego krwią pokropcie próg i odrzwia waszych domów". Cóż to za polecenie? Czyż krew nierozumnego zwierzęcia może ocalić rozumne istoty, jakimi są ludzie?

Owszem, może, lecz nie dlatego, że chodzi tu tylko o krew; ale dlatego, że jest ona obrazem krwi Zbawiciela.

Dlatego też obecnie prędzej ucieka szatan, gdy dojrzy już nie odrzwia skropione krwią, która była tylko obrazem, lecz krew Jezusa, zwilżającą wargi wiernych i strzegącą tych, którzy się stali świątynią Chrystusa.

Przyjrzyjmy się jeszcze mocy tej krwi. Przypatrzmy się skąd płynie i gdzie jest jej źródło. Spływa ona z krzyża i z boku Zbawiciela.

Czytamy bowiem w Ewangelii, że po śmierci Jezusa jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda.

Woda była obrazem chrztu, a krew obrazem tajemnicy eucharystycznej. Żołnierz więc przebił Mu bok i otworzył przejście do świątyni ciała Chrystusowego, a ja tam znalazłem mój skarb, który jest moim bogactwem.

To więc się stało z Barankiem Bożym: Żydzi powiedli go na śmierć, ja zaś zebrałem jej owoc, to znaczy moje zbawienie.

"Z przebitego boku wypłynęła woda i krew". Nie bądźmy więc obojętni wobec tak wielkich tajemnic, gdyż odnajdziemy w nich jeszcze inną głębię.

Woda i krew to obraz chrztu i eucharystii. Z tych dwóch sakramentów bierze swój początek Kościół "przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym", to znaczy przez chrzest i tajemnice Ciała i Krwi Chrystusa.

Te zaś znaki, czyli woda i krew, wywodzą się z boku Zbawiciela.

Kościół więc powstał z boku Chrystusa, podobnie jak Ewa z boku Adama.

Wspomina o tym również św. Paweł, kiedy mówi: "Jesteśmy z Jego ciała i z Jego kości", a ma on tu na myśli bok Chrystusa.

Albowiem jak z boku Adama Bóg stworzył kobietę, tak też Chrystus dał nam ze swego boku wodę i krew, z których utworzył Kościół. I tak, jak Bóg wyprowadził Ewę z głęboko uśpionego Adama, tak też Chrystus pogrążony we śnie śmierci dał nam tę wodę i tę krew.

Taką oto Chrystus zgotował sobie oblubienicę, takim oto żywi nas wybranym pokarmem. On sam jest naszym pokarmem i życiem. Matka powodowana miłością do dziecka, które poczęła i zrodziła, karmi je własną krwią i własną piersią;

Chrystus zaś wciąż poi swoją krwią tych, których odrodził.

św. Jan Chryzostom

źródło: Liturgia Godzin

O Janie Chryzostomie (czyli: Złotoustym) wiemy, że miał niesamowity dar przemawiania do ludzi prostym językiem. Możemy się o tym sami przekonać, medytując powyższy fragment umieszczony właśnie na Wielki Piątek w Liturgii Godzin, w Godzinie Czytań. Poniżej natomiast przytaczamy fragment artykułu poświęconego Janowi Chryzostomowi:

"Zjednał sobie miłość ludu konstantynopolitańskiego dzięki prawdziwemu przykładowi świętości i ubóstwa, jakie mógł zachować w swoim stanie – usuwając wszelkie oznaki nadmiernego bogactwa ze swego pałacu. Zubażając własne mieszkanie, wzbogacał jednocześnie liturgię, dbając o jej solenność i należyte namaszczenie. Prowadził działalność dobroczynną, budował domy pomocy i osobiście wspierał zwracających się doń. Jego zapał służył wszystkim duszom pokornym i skłonnym do przyjęcia upomnień świętego patriarchy. Wzbudził on wszakże jednocześnie niechęć tych, którym nie w smak była świadomość własnych wad i grzechów – tych, którzy nie chcieli się z nich podnosić.

Złotousty kaznodzieja mawiał, że „zgrzeszyć jest rzeczą ludzką, lecz trwać w grzechu nie jest rzeczą ludzką, lecz wręcz szatańską” – i gromił zatwardziałych grzeszników, nie bacząc na ich pozycję społeczną, byle tylko ratować ich dusze od wiecznego potępienia. Ściągnął przez to na siebie gniew cesarzowej Eudoksji (żony cesarza Arkadiusza), ponieważ ośmielił się krytykować publicznie obyczaje panujące na jej dworze. Doprowadziło to do pozbawienia go urzędu i banicji w roku 403.

Święty nie zniósł trudów wygnania, zdrowie miał już bowiem nadwyrężone kilkuletnim żywotem pustelniczym w młodości i późniejszymi pokutami. Ofiarował więc ostatnie swe cierpienia w intencji powierzonej mu trzody i oddał ducha Panu Bogu w Poncie nad Morzem Czarnym. Dobre imię świętego patriarchy zostało mu prędko przywrócone i niedługo po śmierci jego doczesne szczątki spoczęły w kościele Świętych Apostołów w Konstantynopolu, gdzie przywieziono je w roku 438. W roku 1568 papież święty Pius V ogłosił świętego Jana Chryzostoma Doktorem Kościoła."

źródło: PCH24

red. KB

fot.: frgm. ikony z pracowni ArtElias

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor